Hej!
Może ktoś jeszcze pamięta o mym istnieniu? ;)
Od jakiegoś czasu przymierzam się do spłodzenia jakiegoś tekstu dla was. Ostatni raz pisałam artykuł n dni temu, aż jestem przerażona. Cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo w klasie maturalnej. Nie tyle brak czasu, co swego rodzaju wyczerpanie psychiczne skutecznie odciągało mnie od twórczej pracy. Zero rysunków, zero dłubania przy vocaloidach, za to wymyślanie odpowiedzi na kiczowate, piorące mózg, pseudo-dotykające spraw społecznych pytania z ustnego angielskiego. Na to cholerstwo czasem po polsku nie da się sensownie odpowiedzieć, najgorsze jest to, że często trzeba obniżać swój poziom umysłowy i iść na łatwiznę, powtarzając puste i naiwne frazy (że niby człowiek człowiek najbardziej zatruwa atmosferę, oczywiście wulkany są niewinne, jak temu niewinnie z krateru patrzy...). Do tego jeszcze matma, geografia, matma, pisanie konspektu, matma, godziny w bibliotece na Koszykowej, matma, zajęcia na UW i na dodatek matma.
Tak to się przedstawia w "dziele", w którym się trochę wyżyłam:
Od jakiegoś czasu przymierzam się do spłodzenia jakiegoś tekstu dla was. Ostatni raz pisałam artykuł n dni temu, aż jestem przerażona. Cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo w klasie maturalnej. Nie tyle brak czasu, co swego rodzaju wyczerpanie psychiczne skutecznie odciągało mnie od twórczej pracy. Zero rysunków, zero dłubania przy vocaloidach, za to wymyślanie odpowiedzi na kiczowate, piorące mózg, pseudo-dotykające spraw społecznych pytania z ustnego angielskiego. Na to cholerstwo czasem po polsku nie da się sensownie odpowiedzieć, najgorsze jest to, że często trzeba obniżać swój poziom umysłowy i iść na łatwiznę, powtarzając puste i naiwne frazy (że niby człowiek człowiek najbardziej zatruwa atmosferę, oczywiście wulkany są niewinne, jak temu niewinnie z krateru patrzy...). Do tego jeszcze matma, geografia, matma, pisanie konspektu, matma, godziny w bibliotece na Koszykowej, matma, zajęcia na UW i na dodatek matma.
Tak to się przedstawia w "dziele", w którym się trochę wyżyłam:
Jak ktoś już dotrwał do tego momentu lub ominął początek (zapewne słusznie), to zapraszam do części właściwej.
Post ma taki luźny, raczej pełen bałaganu charakter. W tytule macie wyraźnie napisane "Eviva l'arte!", co po francusku oznacza "Niech żyje sztuka!" i jest jednocześnie tytułem wiersza Kazimierza Przerwy Tetmajera. Wniosek?-Będzie dziś o sztuce. Ale czym jest właściwie sztuka? Pewnie pierwsze, o czym myślicie to obrazy, może jeszcze rzeźby. Potem dochodzi muzyka, teatr... Tylko jak to dobrze zdefiniować?
Kolejny raz sięgnę do Wikipedii:
"Sztuka – dziedzina działalności ludzkiej uprawiana przez artystów. Nie istnieje jedna spójna, ogólnie przyjęta definicja sztuki, gdyż jej granice są redefiniowane w sposób ciągły, w każdej chwili może pojawić się dzieło, które w arbitralnie przyjętej, domkniętej definicji się nie mieści. Sztuka spełnia rozmaite funkcje, m.in. estetyczne, społeczne, dydaktyczne, terapeutyczne, jednak nie stanowią one o jej istocie.Sztuka narodziła się wraz z rozwojem cywilizacji ludzkiej. Można przypuszczać, że na początku pełniła przede wszystkim funkcję związaną z obrzędami magicznymi, którą zachowała u ludów pierwotnych."
Czyli z tego wynika, że wszystko może być sztuką. Cool story od znajomej z liceum plastycznego: Nie chciało im się sprzątać, to zostawiali na korytarzach, ogólnie wszędzie, śmieci, odgradzali je taśmą i stwierdzali "o, to instalacja artystyczna!". Przyszła inspekcja z kuratorium, a szkoła miała zapłacić mandat za bałagan.
Co właściwie decyduje o zdefiniowaniu czegoś jako sztuki? W gruncie rzeczy, to my ją definiujemy. Na jakiej zasadzie? Tego, czy nam się coś personalnie podoba? Niekoniecznie, to raczej niezbyt dojrzałe pojmowanie sztuki. Więc może sztuka ma przekazywać głębsze wartości? Ale w takim razie co z pojęciem "sztuka dla sztuki"? Sztuką jest wytwór artysty, tylko pozostaje pytanie, kogo można uważać za artystę. Pani malująca obrazy własną krwią, dziecko robiące obrazek z makaronu, architekta, a może baristę? Czy użytkownika Stardoll?
Często widujemy talenty na tej stronce, ludzie potrafią z mebli tworzyć wszystko, z kosmyków włosów robić własne ubrania czy postaci, robić ciekawe projekty w Stardesign, oryginalnie charakteryzować się. Ale czy to jest sztuką? Ocena należy do nas. Moim zdaniem część z nich można nazwać artystami. Za artystów można uznać też ludzi tworzących reklamy, przecież nie każde są tępe i ogłupiające, niektóre potrafią naprawdę zaskoczyć.
Ważne jest to, że stuka jest pojęciem względnym. Nikt nie może nam narzucać własnej opinii na to, kto jest wybitnym artystą, a kto nie, bo tak naprawdę każdy nim może być.
A co jest dla was sztuką?
Nazwalibyście siebie artystami?
Znacie jakieś przykłady sztuki, o której wartości artystycznej moglibyście polemizować?
Artystą raczej bym siebie nie nazwała, bo nie robię niczego nadzwyczajnego, wyróżniającego się z tłumu.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem można nawet wywracać się artystycznie ;)
UsuńOj, tak. Niektóre osoby idealnie to potrafią :)
UsuńAnia! ♥
OdpowiedzUsuńSara! ♥
UsuńLubię czasem rysować, ale nie wiem, czy mam talent. Raczej nie nazwałabym siebie artystką, chociaż nie wiem, wolałabym nie oceniać się sama :D
OdpowiedzUsuńzuzi1506
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńArtystą może być każdy, jednak musi on mieć swoje przemyślenia na temat, musi też wiedzieć co konkretnie tworzy, z czego, po co itd. Ostatnio na polskim wraz z kilkoma osobami poruszyłem temat tego sławnego białego paska na niebieskim tle, które poszło za ileś tam milionów czy tam tysięcy. Po długiej i całkiem poważnej (jak na moją klasę) rozmowie doszliśmy do wniosku, że współczesne dzieła to prawdziwa sztuka. Sztuka, która jednak coś w sobie ma, która jednak coś próbuje przekazać i ma coś na swoim celu, natomiast dzieła z np.: XIX wieku są po prostu namalowane przez ludzi z talentem. Na większości obrazów z tamtych czasów widać zazwyczaj jakiegoś człowieka/przedstawioną jakąś sytuację. Nie ogarniam tego jak można nazywać te osoby, artystami? Przecież to po prostu ludzie z niewyobrażalnym talentem, którzy w swoich obrazach (zazwyczaj) nie starali się czegokolwiek przekazać. Ich „dzieła” są po prostu tak fantastycznie wykonane. Podkreślam dla tych, którzy nie rozumieją - Talent =/= bycie artystą.
UsuńArtystycznie można się wyrażać na miliony sposobów, dlatego też nie ma określonych granic sztuki. Formą sztuki można nazwać teoretycznie wszystko, zaczynając od ikonicznych performance’ów Mariny Ambrovic, Rona Athey’a czy Julie Tolentino, aż po wymiotowanie przez Millie Brown na Gagę.
Moją ulubioną formą sztuki jest rzeźba, performance i oczywiście muzyka. Teoretycznie moda też zalicza się do działu „sztuka”, znaczy to raczej pewne. Nie nazwałbym siebie artystą, daleko mi do tego. Wolę sztukę interpretować i oceniać, w miarę sprawiedliwie
http://bankfotek.pl/image/1708488.jpeg
Się curr rozpisałem.
I dobrze, że się rozpisałeś, o to chodzi ;)
UsuńA co myślisz o designerskich przedmiotach użytkowych i muralach?
Designerskie przedmioty użytkowe? Są (według mnie oczywiscie) kretywne, bardzo je lubię i jestem ich "fanem" ale tego sztuką bym tego nie nazwał. Bardziej cieszą oczy, niż są sztuką. Murale są fantastyczne, jeśli chodzi o te 3D zawsze chciałem cos takiego zobaczyć na żywo. ;_; Aktualnie szukam kogoś dobrego, żeby zrobił mi taki mural w pokoju. Już chyba z 1,5 roku szukam. xD
UsuńJa to artystką tam nie jestem :D
OdpowiedzUsuńArtystka to stanowczo za dużo, aby mnie tak nazwać. Czasami tylko gram na pianinie :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem wszystko jest sztuką, a wszystko co robimy jest artystyczne.
OdpowiedzUsuńSztuka to sztuka, dla każdego jest czymś innym. Dla mnie najmniejsze moje bazgroły są cudne. :D
OdpowiedzUsuńRobiłam pracę z WOSu, której głównym hasłem było "Sztuką jest wszystko: sport, rysunek, myśl, więc Ty też jesteś artystą!" i w pełni to popieram.
OdpowiedzUsuńA co do różnych definicji sztuki... To na przykład według mnie koleżanka z sekcji pływackiej tak pięknie pływała kraulem, że podciągnęłam to pod sztukę, bo się napatrzeć nie mogłam. :D A śmieszyły mnie "ławeczki" z kamienia sczepione ze sobą za pomocą drutu, które dosłownie wyglądały jak prowizoryczne siedziska z epoki prehistorycznej, a miały swoje miejsce w muzeum sztuki nowoczesnej.
Bardzo podobał mi się post, poruszyłaś fajny temat.
Podobno wszystko, co jest nazwane sztuką, sztuką jest. Czyli wszyscy w pewien sposób jesteśmy artystami, fajnie.
OdpowiedzUsuńCzarnaGotka