22.05.2014

Książka czy ekranizacja?

Witajcie w kolejnym poście dyskusyjnym przygotowanym przez nas dwie (ktoś w ogóle jeszcze o tym pamięta?). Przypominamy zasady ich funkcjonowania: każda z nas stara się Was przekonać, że ma rację na dany temat, a na koniec to Wy decydujecie, która zrobiła to lepiej. Nie przedłużając - zapraszamy do czytania.

W dzisiejszych czasach mamy dostęp do wielu dóbr: internetu, telewizji, kina, radia i oczywiście najstarszych z tych rozrywek - książek. Książki pełnią funkcję zarówno edukacyjną, jak i rozrywkową. Te fabularne często zostają później ekranizowane. Pytanie brzmi: Lepiej przeczytać książkę czy może sięgnąć po film nakręcony na jej podstawie?
Ania: Przede wszystkim filmy nie są w pełni wierne książkom. Jeżeli chcemy poznać daną historię w całości, to o wiele lepszym rozwiązaniem jest sięgnięcie po książkę, a później ewentualnie film. Gdy chcemy na przykład zamiast czytać jakąś lekturę szkolną, obejrzeć jej adaptację, musimy uważać, bo może ona odbiegać od oryginału, a w szkole wymaga się wiedzy z książek.

Sara: Tu akurat się nie zgodzę. Jeżeli mamy w szkole jakąś lekturę, a nie chce nam się czytać jej całej, można spędzić dwie - trzy godzinki przed komputerem - oglądając adaptację i dopełniając ją streszczeniem. Oszczędzimy sobie na tym sporo czasu, a może nawet dostaniemy dobrą ocenę w szkole. A poza tym, kto nie lubi usiąść w wygodnym fotelu z miską popcornu i zrelaksować się przy dobrym filmie?

Ania: Ale osoba, która wybiera film, sama jakby się zamyka i nawet nie wie, ile traci. Nie dość, że w adaptacjach pomijana jest zazwyczaj część wątków, to na dodatek odbiorca nie ma możliwości wyobrażenia sobie świata i postaci. Przez taką tendencję powoli zamiera u nas kreatywność, a w końcu ta umiejętność jest teraz bardzo pożądana.

Sara: Dobrze, ale już nie mówmy, że książki mają więcej plusów od filmów. To na filmy ludzie chodzą częściej. Podam przykład z mojego własnego życia: Wybrałam się z przyjaciółką do kina na pewien film. Było świetnie! Film mnie tak wciągnął i zaintrygował, że chciałam więcej, dzięki czemu dowiedziałam się, że istnieje książka, na podstawie której został stworzony. I to dzięki filmowi po nią sięgnęłam - wcześniej nie miałam o niej pojęcia. Filmy mogą być też doskonałą reklamą.

Ania: To, że coś jest bardziej popularne, nie znaczy, że lepsze. Owszem, zgodzę się, że po ekranizacji więcej osób interesuje się książką. Sama miałam tak w przypadku Igrzysk Śmierci czy nawet Sherlocka Holmesa. Niestety nie zawsze fascynacja ta kończy się na książkach, dla niektórych o wiele łatwiej jest obejrzeć film, który przecież trwa krócej. Poza tym kolejność film>książka narzuca nam pewien obraz świata przedstawionego, o czym już wspomniałam. Obraz ten pochodzi z filmu, a filmy niestety są produkowane pod szerszą publikę, przez co tracą znacznie na wartości. Można w nich zauważyć tendencję do spłycenia niektórych wątków, zbytnej heroizacji bohaterów, ogólnego przejaskrawienia i nacisku na inne problemy, niż w książce. Taka wersja jest po prostu łatwiejsza do przyjęcia i nie wymaga od widza głębszych refleksji.

Sara: Może i masz rację, ale w dzisiejszych czasach gdzie każdy się śpieszy i nie ma na nic czasu lepiej iść do kina i jak mówisz - zaoszczędzić czas. Filmy również często są łatwiejsze do odbioru niż książki. No i nie zapominajmy, że na podstawie filmów czasem również powstają książki (szczególnie te dla dzieci). Fajnie czasem wyjść ze znajomymi do kina i nie tylko obejrzeć dobry film, poznać ciekawą historię, ale też wspólnie się rozerwać, co przy książce raczej możliwe nie jest.

Podsumowując, zarówno czytanie książek, jak i oglądanie filmów mają swoje zalety. Książki kształcą nas, wyrabiają naszą kreatywność, rozwijają wyobraźnię i przed wszystkim lepiej wyrażają to, co autor miał na myśli. Filmy są za to dostosowane do szerszego grona odbiorców, dzięki czemu więcej osób może i chce korzystać z tego dobra. Co więcej obejrzenie filmu zajmuje znacznie mniej czasu, niż przeczytanie książki, dzięki czemu ta forma rozrywki wydaje się być dla niektórych bardziej atrakcyjna. Znając wady i zalety obu tych form rozrywki (i edukacji), możemy zastanowić się i dokonać samodzielnego wyboru.

*A tutaj wyniki ankiety z tego postu.

10 komentarzy:

  1. Strasznie rzadko posty, tak jak nasze must have :( Obie strony poprowadziły dobrą dyskusję, po zastanowieniu głosuję na Sarę. Czekam na następny post :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio to ja nie miałam czasu, ni chęci (się przyznam) przez matury. Chciałam teraz napisać własny artykuł, ale szczęśliwie Sara się odezwała ;) W każdym razie obiecuję poprawę.
      Cieszę się, że mimo wszystko wyczekujecie naszych postów ;))

      Usuń
    2. Ja zaś egzaminy miałam! *gimb*
      A tak serio, to dzięki za głos, ciężko mi było po stronie ekranizacji (kocham książki), ale widzę, że jednak jakoś sobie dałam radę. Dzięki!

      Usuń
  2. Ja jestem zwolenniczką książek, jednak nie ukrywam, że czasami fajniej jest obejrzeć film. Bardziej przekonały mnie argumenty Ani.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wolę książki od filmów, a od książek wolę jeszcze anime, a od anime mangę. Czytanie jest świetne, wciąga i to bardzo. Lektury też są często interesujące, czytam je z przyjemnością. Jak byłam mniejsza też nie przepadałam za ciągami literek, ale widocznie do książek trzeba dorosnąć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię książki, ale jak mam do wyboru książkę i film to wybiorę film. Bardziej przekonały mnie argumenty Sary i to na nią zaglosowalam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Głos na Anię, nie ma nic lepszego od zaszycia się pod kocem z dobrą książką i czytanie bez końca, czasami tak się zatracam, że przeczytam książkę w zaledwie kilka godzin ;) Uwielbiam książki bo moja wyobraźnia działa na pełnych obrotach, przez co jestem bardziej kreatywna :D Niemniej jednak lubię czasem obejrzeć film lub serial, jestem wielką fanką serialu Sherlock i to właśnie serial zachęcił mnie do przeczytania książki, wiec w niektórych sytuacjach to działa w dwie strony :) Mino to książki zawsze bedą moją miłością <3
    nikiwi2468

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie w sumie zachęcił film z Robertem Downey Juniorem do czytania Holmesa. Niby wcześniej miałam styczność z kryminałami, ale tylko Agathy Christie. Oczywiście byłam świadoma, że książkowy Sherlock jest inny, ale właśnie ten oryginalny przypadł mi do gustu.
      A serialowego Sherlocka też uwielbiam ;) Genialnie przestawili postać Mycrofta i z postaci epizodycznej zrobili nieodłącznego towarzysza brata. Oczywiście odbiegli przy tym trochę od książki, ale to tylko nadaje charakter temu serialowi.
      Jeśli lubisz Holmesa, polecam Ci jego nieautoryzowaną biografię autorstwa Nicka Rennisona. DPrzy prezentacji maturalnej korzystałam właśnie z niej i przyłapywałam się na tym, że czytam to, co mnie ciekawi, ale nie jest mi potrzebne do konspektu.

      Usuń
  6. Cała dyskusja mnie zaciekawiła, ale zagłosuje na Anie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Głos na Anię. Decydującym argumentem jest to, że film pomija niektóre wątki, które pojawiły się w książce. Niby nie takie straszne, ale gdy chodzi o lekturę może zadecydować o naszej ocenie.

    OdpowiedzUsuń